sobota, 29 grudnia 2012

3 rozdział

-Ja też mam taką nadzieje-odpowiedziałam
Udaliśmy się do samochodu i Louis postanowił mnie podręczyć pytaniami.
-Jaki jest twój ulubiony kolor?-pytał o błahostki
-Hmmm, chyba czerwony i zielony.-nie wiedziałam po co mu takie głupie informacje
-Jaki kierunek studiów wybrałaś, bo wczoraj wspomniałaś że studiujesz tylko nie wiem co.-był naprawdę ciekawski
-Aktorstwo, a teraz ja mam pytanie. Czy ty jesteś ten Louis Tomlinson z One Direction? - zapytałam
-Tak, ale myślałem że mnie nie znasz.-powiedział zdezoriętowany.
-Byłam tak nawalona że nie poznałabym własnej matki, i dziś rano skumałam kim jesteś. Sory, mam nadzieje że nie jesteś zly.-zapytałam z nadzieją.
-Nie nie jestem zły.-jechaliśmy od tego momentu w ciszy. Niby powiedział że sie nie gniewa, ale ja wiem swoje.
~~~~30 minut później~~~~
-To jesteśmy na miejscu. Do zobaczenia-powiedział nawet na mnie nie patrząc zrobiło mi sie przykro. Jeszcze jakieś 2 godziny temu mówił mi że się we mnie zakochał. Wyszłam z auta nawet się nie żegnając, stwierdziłam że już mnie nie lubi. Gdy wyszłam nawet nie spojrzałam za siebie, tylko szłam z opuszczoną głozą przed siebie. Po policzkach zciekały mi łzy. Gdy weszłam do domu Kala odrazu zaczeła wypytywać co się stało, ale nie miałam ochoty jej o niczym mówić. Udałam się do swojego pokoju, przebrałam się w jakieś szare dresy i położyłam się do łóżka zalewając łzami.
-Czy to możliwe że się zakochałam, kiedy on mnie znienawidził nie wiem sama dlaczego?-krzyczałam na siebie/ Nagle mój telefon zaczął wibrować. Dzwonił on-Louis. Nie wiedziałam czy odbierać, ale jednak to zrobiłam.
*rozmowa telefoniczna*
-Halo?-powiedziałam zachrypnietym głosem-Maya, przepraszam za moje zachownaie, chwila ty placzesz?-zapytał zaniepokoiony
-Nie no co ty, nie płacze poprostu wsadziłam sobie widelec d oka i dlatego chlipie-powiedziałąm z ironią w głosie-Co się stało? To przezemnie?-dopytywał cile
-Nie słyszałeś? Wsadziłam sobie widelec do oka-zaczełam już się wydzierać
-Czekaj bede u ciebie za jakieś 5 minut-i się rozłączył
*koniec rozmowy*
~~~~jakieś 5 minut póżniej~~~~
*puk puk*
-Czego?-zapytałaś dalej płacząc
-To ja Lou. Boże Maya, jeżeli to przezemnie to przepraszam-powiedział i zauważyłam że też płakał
-Po co tu przyszłeś nie prosiłam cię o to-dalej płakałam
-Przyszłem wytłumaczyć czemu byłem taki szortki gdy się żegnaliśmy. CHodziło mi o to że , no że no poprostu myślałem że umówiłaś się ze mną bo jestem gwiazdą.-płakał tak samo jak ja
-No coś ty, umówiłam się z toba bo cię lubie. CHyba się zakochałam, ale to juz nie ważne bo ty mnie masz w głębokim poważaniu-płakałam jak bóbr
On tylko cię pocałował, a ja odwzajemniłam pocałunek. Louis położył sie obok mnie. I mocno przytulił. Oboje usneliśmy w swoich ramoinach.

1 komentarz:

  1. Hej! Opowiadanie ciekawe, pomysł naprawdę dobry, podoba mi się! Tylko zwróć większą uwagę na to co piszesz, na przykład ortografię czy stylistykę ;) Nie chcę cię pouczać, sama nie piszę perfekcyjnie, ale jeśli to wypracujesz będzie idealnie! ;>
    Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń